29 lipca br. w Ośrodku Edukacji Ekologicznej Nadleśnictwa Rymanów „Hrendówka” w Odrzechowej odbyła się promocja książki Edwarda Marszałka „Od siekiery, czyli wstęp do toporologii”. Imprezę współorganizowali: Krośnieńska Biblioteka Publiczna oraz Wydawnictwo „Ruthenus”, które promowaną książkę wydało. Interesującym akcentem była wystawa rysunków Jacka Frankowskiego oraz multimedialna prezentacja osiągnięć Nadleśnictwa Rymanów, w tym jego walorów turystycznych.
Edward Marszałek zaprezentował swoją najnowszą książkę. Przy tej okazji, jako redaktor pisma „Dębina”, które ukazuje się w Krościenku Wyżnym przy stowarzyszeniu o tej nazwie, wręczył trzem osobom brązowe odlewy siekiery, które są symbolem uznania dla promotorów gminy. Siekierkę brązową zaprojektował znany rzeźbiarz i malarz Grzegorz Tomkowicz (do końca wakacji jego twórczość jest prezentowana w Saloniku Artystycznym krośnieńskiej biblioteki). Siekierkę otrzymali: Teresa Leśniak, Dyrektor Krośnieńskiej Biblioteki Publicznej, która wręczyła autorowi promowanej książki tradycyjne prezenty biblioteczne, czyli własne publikacje oraz Maciej Szpiech – leśnik, ale także fotograf i rzeźbiarz i Grzegorz Hudzik, szef Bieszczadzkiej Grupy GOPR (E. Marszałek jest członkiem tej grupy). M. Szpiech podarował autorowi prezentowanej książki wykonaną przez siebie rzeźbę „Toporologa” - nieoczekiwanie postać owego Toporologa jako żywo przypomina… Edwarda Marszałka. G. Hudzik wręczył mu siekierę z certyfikatem, który nie pozostawia wątpliwości co do autentyczności narzędzia, będącego dotąd w używaniu przez bieszczadzkich „goprowców”.
Multimedialna prezentacja Nadleśnictwa Rymanów, w wykonaniu nadleśniczego Bogusława Famielca (jest on współautorem ciekawej książki o tym nadleśnictwie), w atrakcyjny sposób przybliżyła walory tego obszaru, także pod względem turystycznym.
Imprezie towarzyszyła ponadto wystawa rysunków Jacka Frankowskiego, leśnika, którego prace mogli oglądać widzowie telewizyjnego „Polskiego ZOO”. Kilka rysunków J. Frankowskiego zostało opublikowanych w książce E. Marszałka.
Atrakcyjnie położona leśniczówka „Hrendówka” i oprawa imprezy sprawiły, że zaproszeni goście podziwiali niepowtarzalny klimat tego miejsca. Autor i Nadleśnictwo zadbali o to, by goście mogli posilić się grillowaną kiełbasą i kaszanką z kapustą, wydawca serwował napoje, w tym stosownie do okoliczności piwo z ciupagą na puszce… wszak książka i o góralskiej ciupadze, i o indiańskich toporkach także traktuje.
Książka „Od siekiery, czyli wstęp do toporologii” to na poły żartobliwe kompendium wiedzy o najprostszym narzędziu, jakim jest klin, a siekiera jest jego wciąż udoskonalaną wersją. Finowie na przykład produkują już siekierę z wywiniętym „uchem” przy obuchu, które to „ucho” zatrzymuje trzaski tuż przy rąbanym klocku drewna. W każdym razie „Od siekiery…” to historia ttytułowego narzędzia, od czasów prehistorycznych po dziś, oraz obyczaje z nim związane (znane są archeologom np. przypadki pochówków z siekierą). Drwale mieli do siekiery niemal nabożny szacunek, cieśle wznoszący domy wykorzystywali swe narzędzie do odpędzania złych duchów i wszelkiego zła, które stawiany dom (dawniej domy się „stawiało”) mogło nawiedzić. Autor przypomina, że w kulturze - nie tylko polskiej - utrwaliło się wiele obyczajów i zwyczajów związanych z siekierą; że na Podkarpaciu archeolodzy znaleźli wiele ciekawych eksponatów („Podkarpacka Troja” w podjasielskiej Trzcinicy kryła wiele tego typu znalezisk). Siekiera i jej odmiany (halabardy, topory) ostały się w heraldyce. E. Marszałek nie omieszkał przypomnieć, że topór widnieje w wielu herbach miast, w tym właśnie w herbie Rymanowa, że „siekiera stanowi jeden z symboli ruchów lesbijek”, że słynny zamek Krzyżtopór rodu Ossolińskich, pieczętujących się właśnie toporem, to poważny fragment dziejów naszego kraju.
W książce tej nie zabrakło dowcipów o siekierze, przykładów wykorzystania jej w twórczości literackiej i w piosence („siekiera, motyka, piłka…”). Edward Marszałek starał się w swej pracy także uzasadnić nazywanie mieszkańców jego rodzinnej miejscowości Krościenko Wyżne „siekiernikami”. W potocznym pojęciu nawa ta miała odzwierciedlać krewkość przodków, którzy do „rozstrzygania sporów” używali siekiery, jak w innych na przykład wsiach sztachety czy narzędzi rolniczych (np. bron, orczyków, o czym przypomina Kolberg). Marszałek sugeruje, że nazwa „siekiernicy” pochodzą od „siekiernego”, czyli od narzucanej przez władze powinności wykonywania prac siekierą na rzecz państwa. Zapiski o tych powinnościach pochodzą z 1565 r. Lecz przecież „siekierne” było obowiązkiem wielu innych miejscowości w dawnej Polsce…
Aby nie poddać się dekapitacji, czyli oddzieleniu głowy od tułowia, jedynie delikatnie nadmienię, że owszem, siekiera zbudowała naszą europejską cywilizację - bo jak powiedział autor - pomogła oczyścić z drzew miejsca na miasta Albionu czy na przykład dzisiejszej Francji czy Niemiec, ale - skoro historia kołem się toczy - więc pewnie rozwój cywilizacji po części zawdzięczamy także i Sumerom, którym przypisuje się wynalezienie koła.
Jakkolwiek by nie rzec, właśnie tak - z wyzwalaniem wyobraźni - należy czytać tę książkę. Autor we wstępie sam pisze, że jest „to próba pokazania różnorodnych skojarzeń związanych z toporem i siekierą”. Stąd i skojarzenia erotyczne, cytowanie np. tekstów piszącego drwala Ryszarda Gruchawki: „Praca drwala to bardzo seksowne / zajęcie / Przez dzień cały tylko rąbanie / i rżnięcie”. Stąd również diametralnie inne skojarzenia, jak choćby przypomniana praca drwali Hucułów w Bieszczadach aż do wojny w minionym wieku. W każdym razie „Od siekiery…” uczy, bawi i wychowuje - akcenty rozkłada - jak zawsze –czytelnik, stosownie do stopnia uwewnętrznienia lektury. A „od siekiery” nie oznacza; „byle jak” - siekiera była precyzyjnym narzędziem, jeśli dzierżona ręką dobrego rzemieślnika.
Jan Tulik