Dreptający po Beskidzie Niskim z pewnością zwrócili uwagę na rozsiane w rozmaitych zakamarkach Łemkowszczyzny, ślady pamięci po ofiarach Thalerhofu. Pierwszy w historii obóz koncentracyjny, stał się miejscem kaźni przede wszystkim ludności rusińskiej, posądzonej w atmosferze wojennej psychozy o moskalofilstwo. Jest to obok akcji Wisła, kolejna trauma w historii Łemków.
W latach 1914-1917, przez położony na lotnisku nieopodal Grazu Interniertenlager Thalerhof, przeszło około 15 tysięcy więźniów. Pierwsi więżniowe dotarli na stację w Abtissendorf nieopodal Grazu 18 września 1914 roku. Przez cały czas funkcjonowania,w obozie przetrzymywani byli Rusini, Żydzi, Polacy, Romowie, Ukraińcy, Rumini i Rosjanie z Galicji i Bukowiny. Do Talerhofu wywieziono prawie całą łemkowską inteligencję. Zmarło około 1767 osób, większość z powodu epidemii tyfusu. Warunki w obozie były nieludzkie. Początkowo wieźniowie mieszkali w hangarach a dla tych, którym zabrakło miejsca pozostawał noclego po gołym niebem.
Pamiątki po ofiarach Thalerhofu można spotkać m.in. na przełęczy między Czarnem a Jasionką, w Bartnem a także w Muzeum Kultury Łemkowskiej w Zyndranowej.
W sobotę 19 października 2024 roku, do miejsca, gdzie znajdował się Interniertenlager Thalerhof w Austrii, przyjechała delegacja Łemków z Polski. W skład delegacji weszli przede wszystkim przedstawiciele społeczności łemkowskich ale też sympatcy kultury łemkowskiej. Były osoby z Krosna i powiatu krośnieńskiego.
Przybyliśmy tutaj aby uczcić ofiary obozu. Pierwszy wyjazd okolicznościowy do Talerhofu odbył się w 2004 roku z inicjatywy Stowarzyszenia Łemków. Byli wśród nich moi rodzice. Tym razem przybyliśmy w 110- tą rocznicę przybycia pierwszego transportu więźniów. Jestem mile zaskoczony faktem, jak wiele osób zdecydowało się na to aby przyjechać do Austrii i uczestniczyć w obchodach. Delegacje wyjechały z Łemkowyny z południa Polski a druga cześć aż z ziem zachodnich z cużyny, czyli terenów zamieszkiwanych przez Łemków po 1947 roku. Oprócz tego, sporo osób dotarło tutaj z własnej inicjatywy- mówi Bohdan Gocz - przewodniczący Komitetu Talerhofskiego z Muzeum Kultury łemkowskiej w Zyndranowej.
Wśród Łemków mówi się, nie ma właściwie ani jednej rodziny, której nie dotknęłaby tragedia Talerhofu.
Do tego miejsca, w trakcie I wojny światowej zostało zwiezionych kilkanaście tysięcy ludzi. Zgonieni za to, że inaczej myśleli, czuli, mówili i potraktowani przez to zostali jako wrogowie ówczesnego systemu. Z głodu, zimna, nieludzkiego traktowania zmarło 1767 osób. Jednocześnie wiele osób, które przewinęło się przez ten obóz, rozsiały się po całym świecie i nigdy nie wrócili do domu. Budowali swoją i swoich potomków przyszłość w Czechach, Słowacji, Austrii a część wyemigrowało za wielką wodę do Ameryki - opowiada przedstawiciel Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych dr Mirosława Kopystniańska, której pradziadek Wasilij zmarł w obozie.
W trakcie obchodów 110 rocznicy Talerhofu w kościele Jana Chrzciciela w Feldkirchen bei Graz, odbyło się nabożeństwo, w trakcie którego wystąpili artyści związani z Łemkowyną m.in. znana pieśniarka Julia Doszna. Z Bielanki, z której pochodzę wywieziono 12 osób. Nie znam ich historii, nie potrafię powiedzieć jak się potoczyły ich losy ale jest to bardzo bolesne wspomnienie w historii Łemków. Dziwnie to zabrzmi ale bardzo się cieszę, że mogę dzisiaj oddać hołd ofiarom, na miejscu ich wiecznego spoczynku. Tutaj przyszło im żyć i umierać na obcej ziemi. Bardzo chciałabym aby pamięć o ich męczeństwie trwała w narodzie. Niech potomni wiedzą o tym miejscu i tych tragicznych wydarzeniach w historii, po to żeby się podobna sytuacja już nigdy nie wydarzyła - przestrzega artystka.
Nieopodal obozu, w rogu cmentarza stoi niepozorna kaplica w kształcie rotundy, którą postawiono pod koniec lat 30-tych XX wieku. Zaniedbaną i zachwaszczoną odnalazł w 2003 roku Michał Sandowicz, wnuk św. Maksyma Sandowicza, zamorodowanego w Gorlicach przez Austriaków.
Miejsce udało się uratować i przyszykować na obchody 90- tej rocznicy obchodów, niemniej Michał Sandowicz nie dożył tej chwili. Mój tata zginął śmiercią tragiczną, niedługo przed moim narodzeniem. Mama pokazała mi miejsce, które tata chciał uratowac od niepamięci. Kilka lat później odbywał się casting do sztuki teatralnej "Talerhof" napisanej przez Andrzeja Stasiuka. Trochę się spóźniłam i nie było już ról dla dziewczynek.
Kiedy stanęłam przed komisją i się przedstawiłam, na sali zapadła cisza i kilkukrotnie kazano powtórzyć swoje nazwisko. Po prostu nikt nie mógł uwierzyć, że jestem krewną św. Maksyma Sandowicza, postaci bardzo ważnej dla Łemków. Reżyser spektaklu Anna Badora poinformowała o tym fakcie autora i pan Andrzej Stasiuk stwierdził, że jest w tym palec Boży i specjalnie dla mnie napisał rolę prawnuczki świętego. Staram się być w Polsce każdego roku na początku września, kiedy są imieniny Maksyma aby oddać hołd swojemu pradziadkowi, który jest ze mną na codzień - wspomina mieszkająca w Grazu Tatiana Sadnowicz praprawnuczka św. Maksyma. W trakcie obchodów 110 rocznicy Talerhofu będę tłumaczem mojej nanaszki (chrzestnej), którą jest dr Mirosława Kopystiańska a także przeczytam wspomnienia z obozu pana Teofila Kuryłło - dodaje.
Po nabożeństwie, uczestnicy delegacji przeszli pod kaplicę, gdzie złożone są kości ofiar obozu. Informacje o dokładnej ilości zmarłych znajdują się na plebani w Feldkirchen. Michał Sandowicz uzyskał zaufanie księdza i poprosił o pokazanie ksiąg gdzie znajdowały się nazwiska osób. Na początku duchowny był nieco sceptyczny ale szybko się zakolegował z Michałem i udostępnił mu księgi. Obiecał także, że na obchody 90 tej rocznicy kapliczka będzie odnowiona i tak się stało - relacjonuje Andrzej Urbański wieloletni Prezes Forum Polskiego w Grazu.
W uroczystościach wzięli udział także burmistrz Feldkirchen Erich Gosch a także miejscowi duchowni. Nabożeństwo odprawił ksiądz Julian Felenczak proboszcz parafii prawosławnej w Morochowie. Tego dnia Graz i okolice otulone były gęstą mgłą. Dzięku kilkudziesięciu osobom, pamięć o tysiącach przetrwa dla kolejnych pokoleń.
Tekst i foto: Przemek Polański
Polak. Dziennikarz, organizator wydarzeń artystycznych. Od 2014 roku jest inicjatorem Wieczorów Łemkowskich w Krośnie, propagujących kulturę mieszkańców Beskidu Niskiego.