Biura Wystaw Artystycznych zaprasza na wystawę malarstwa Bolesława Oleszko. Na wystawie prezentujemy 50 pejzaży pochodzących z lat 1985 – 2008. Wystawa czynna od 4 do 21 sierpnia 2009 roku, wernisaż w dniu 7-go sierpnia (w piątek) o godz. 17-tej.
Bolesław Oleszko tak pisze o sobie:
„Urodziłem się w 1934 roku w małym miasteczku Mikaszewicze nad Prypecią na Polesiu. Miasteczko było zabudowane drewnianymi domami, a mieszkańcami byli głównie Białorusini, Żydzi, Polacy i nieco Tatarów. Otoczenie dzikiego, podmokłego i błotnego krajobrazu, oraz odrębność kulturowa grup ludzkich ukształtowała moje dzieciństwo tak dalece, że po przyjeździe do Polski najlepiej się czułem obcując bardziej ze wspomnieniami niż z otoczeniem dla mnie nowym i trochę obcym.
Po maturze w 1954 roku w Gimnazjum Ziemi Kujawskiej we Włocławku zostałem przyjęty na pierwszy rok studiów Wydziału Malarstwa i Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Po obronie dyplomu docent Adam Stalony Dobrzański zaproponował mi pracę przy wykonawstwie polichromii i witraży. Pomagałem i jednocześnie uczyłem się technologii fresku suchego i mokrego — stało się to moją miłością i pasją. Ta miłość do polichromii zaowocowała aż dwunastoma samodzielnymi realizacjami polichromii, głównie w zielonogórskim, wrocławskim, rzeszowskim, tarnobrzeskim, kieleckim, krakowskim i w Warszawie. Byłem projektantem ponad dwustu płaskorzeźb literniczych i wielu projektów z zakresu grafiki użytkowej. W roku 1963 rozpocząłem pracę w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Zaczynając od stopnia asystenta dochodząc do stopnia profesora zwyczajnego. W sumie pracowałem na uczelni 42 lata pełniąc różne funkcje. Od czasu ukończenia studiów należę do ZPAP. Od 1969 do 1974 roku byłem sekretarzem Zarządu Okręgu, a od 1974 do 1978 przewodniczącym Sekcji Malarstwa. Od 1978 do 1980 roku członkiem Rady Artystycznej Okręgu Krakowskiego.Moja praca, tak wielowątkowa, wynikała z zainteresowań i potrzeby sprawdzania się w różnych dziedzinach działań plastycznych — najbardziej jednak mnie określają moje obrazy.”
Stanisław Rodziński:
„…twórczość tego właśnie malarza łączy w sobie kilka cech bardzo ważnych dla sztuki współczesnej, ale i dawnej. Pozwala poznać twórczość artysty, który w swych obrazach i polichromiach zawarł wiele cech pozwalających patrzeć na to malarstwo jako na wybitne i ważne zjawisko w naszej sztuce. Patrząc na krajobrazy Oleszki odnajdujemy w nich bardzo czytelne motywy konkretnych pejzaży w równie konkretnych okolicach. Artysta zresztą w wielu przypadkach podaje nazwy miejscowości, które stały się dlań inspirujące. Tak jest z krajobrazami z Bieszczad, gdzie wśród ciemnych zieleni, wzgórz i drzew pojawia się światło. W kształtach światła rozpoznajemy architekturę cerkiewną, a tak właśnie zobaczony i namalowany krajobraz nadaje widzialnemu światu charakter metafizycznego znaku.
(…) można wyobrazić sobie Bolesława Oleszkę obserwującego nadmorski pejzaż, gdzie sylwety łodzi są tak jak w obrazach z Bieszczad — śladami światła i koloru, gdzie mając wyraźny kształt łodzi są pasmami koloru i smugami światła. Ale przecież przed niewielu laty malując Miasteczko czy Pejzaż z Prądnika (…) malując fragmenty miejskiego krajobrazu niemal go portretuje. Oczywiście kolor, deformacja fragmentów architektury są rodzajem poetyckiej zadumy nad pejzażem, nie dochodzi tu jednak do ewolucji widzenia, która umożliwia (…)zaledwie domyślenie się by idąc za tytułem obrazu — odszukać w nim ślady rzeczywistości.
Sądzę, że ta właśnie droga Oleszki nie jest drogą oddalającą nas od rzeczywistości widzialnego świata. Sądzę, że ta ewolucja widzenia i malowania krajobrazu jest poszukiwaniem duchowego sensu rzeczywistości, jest ukazywaniem realnego świata, ale i propozycją by szukać w naturze nie tylko „widoku”, ale i duchowego przeżywania tego, na co patrzymy.
„Fabryki” i „Osiedla” są tu — jak sądzę taką właśnie skierowaną ku nam propozycją, byśmy patrząc na otaczający nas świat odszukiwali w nim coś więcej. Szeregowo zabudowane osiedla, które za dnia są nie zawsze piękną architekturą, z pasmami okien, balkonów, parkujących samochodów — wieczorem zamieniają się w ciemne podłużne lub pionowe formy „zaludnione” rozświetlonymi oknami. A więc może blokowiska, to także znak ludzkiej obecności, to także nie tylko gromady bloków, ale inspiracja dla malarza, który dostrzega więcej? „Odchodzenie” od niemal realistycznego postrzegania i interpretowania krajobrazu to nie jest droga malarza w stronę malarstwa „niezrozumiałego”, w stronę „nowoczesności”, która nieraz kojarzy nam się z niezrozumiałymi zagadkami. (…) Każdy rok to dla malarza nowe doświadczenia, to nowe widzenie, to pogłębianie interpretacji widzianej rzeczywistości. Nie po to, by rzecz komplikować. Po to by sięgać głębiej w interpretację tego co widzimy, tego co możemy przeżyć inaczej.
Warto więc patrząc na obrazy Bolesława Oleszki patrzeć na geometryczne formy architektury, na biologię drzew i chmur, ale też na fakturę farby, a może w szczególny sposób odkrywać kolor i światło.