W ubiegłą środę, 8 czerwca w Saloniku Artystycznym Krośnieńskiej Biblioteki Publicznej otwarto wystawę malarstwa i rzeźb Grzegorza Tomkowicza. Ekspozycja trwać będzie całe wakacje, aż do 4 września. Publiczność wyraziła pełne uznanie dla prezentowanych dzieł często nagradzanego artysty.
Na wystawie znalazło się blisko 50 prac (prócz obrazów na płótnach kilka rzeźb w drewnie). – Ta barwna, pełna urody anielskich skrzydeł wystawa, trwać będzie wyjątkowo długo, dobrze, że autor prezentuje właśnie obrazy o tematyce związanej z opiekuńczymi aniołami – wyraziła zadowolenie z aktualnej ekspozycji Teresa Leśniak, dyrektor biblioteki, która otwierając wystawę przywitała gości, w tym naczelnika Wydziału Kultury i Sportu Zygmunta Rysza, Annę Bazan z Komisji Kultury Rady Miasta, Bogumiłę Błażejowską, rektora Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Krośnie. Ks. Mateusz Homik, proboszcz parafii Jabłonica Polska, w której mieszka artysta, wspomniał słowa C. K. Norwida z „Promethidiona” o tworzeniu: „…bo piękno na to jest, by zachwycało do pracy…”
Uczestniczący w wernisażu miłośnicy sztuki i przyjaciele artysty, także z krośnieńskiego „Plastyka” z jego dyrektorem Zbigniewem Gleniem na czele, podkreślali wyjątkowość twórczości Grzegorza Tomkowicza, różnorodność uprawianych przez tego artystę form.
Na obecnej wystawie znalazło się kilkadziesiąt obrazów o tematyce angelologicznej. Autor wprawdzie wspomina, że sporą inspiracją dla niego był cykl imprez „Bieszczadzkie anioły”, ale w istocie anioły jego pędzla odwołują się do bogatej tradycji sztuki. Wszak anioły funkcjonują w ikonografii największych religii świata – w chrześcijaństwie, islamie i judaizmie, choć przecież nie tylko.
Jak przypomina szkic w katalogu wystawy, skrzydlate ludzkie postaci znane były w Mezopotamii, półtora tys. lat przed Chrystusem w Indiach, a w starotestamentowych tekstach odgrywały olbrzymią, często kluczową rolę. Aniołami byli przejęci esseńczycy (grupa religijna działająca najprawdopodobniej od 150 r. p.n.e. do 68 r., po Chrystusie, co poświadczają dokumenty odkryte przypadkowo w XX w. w Qumran nad Morzem Czarnym). Aniołami zajmowali się najwięksi doktorzy kościoła, w tym Orygenes, Dionizy-Areopagita, św. Augustyn czy Tomasz z Akwinu, a wielu z nich czerpało z antycznej filozofii Arystotelesa (zm. 322 p.n.e.), ucznia Platona, co umacniało podział „bytów pośrednich” (aniołów) na naturę i formę (forma odnosiła się do istoty ducha) w kształtowaniu się teologii. To dlatego w 787 r., podczas Soboru Nicejskiego, dyskutowano, czy wolno na ikonach malować anioły, skoro są bezcielesne…
Właśnie dzięki zawiłej historii myśli o aniołach sztuka zyskała taką liczbę wspaniałych wyobrażeń „pośredników między ziemią a niebem” i teraz dołączył do nich właśnie Tomkowicz, który prezentuje twórczość bardzo dojrzałą, a jednocześnie wciąż poszukuje nowych środków ekspresji.
W katalogu wystawy zawarta została refleksja: „Natura to dobro i zło, to łagodność i drapieżność, cisza i wrzask – cały nieujarzmiony i niepoliczalny zbiór antynomii, sprzeczności, przeciwieństw. Zatem zarówno postać człowieka czy anioła, pejzaż czy rzeźba postaci ludzkiej czy fantastycznego zwierza, wszystko to wpływa strumieniami w jeden wielki akwen alegorii duszy człowieka i jego natury. Bo pewnie, jak wyraził to sam autor: „może już w pejzażu jest wszystko, co potrzeba?” (…) inne wspaniałe rozwarstwienie w sztuce Tomkowicza: na to, co określamy jako łagodne i to, co drapieżne” w Naturze, której jesteśmy przecież integralną cząstką. Istnieje łagodność pióra, sierści, wiosennego liścia, kobiecej delikatności. I są jej przeciwieństwa, jako konieczność dana do istnienia i przeżycia, do dawania i pomnażania życia. Spod łaskoczących piór wysunie się jastrzębi pazur po gładkie futerko myszy, ludzkie wargi rozniecą ogień pożądania w drugim człowieku, albo odsłonią zęby, by ranić ironią, wypuszczą w świat złe słowo. Właśnie ten dualizm w twórczości Tomkowicza intryguje, i co może najistotniejsze – sprawia, że staje się on świadectwem prawdy o nas samych. Zatem artysta ten wyraża własną prawdę, wyraża siebie takiego, jakim jest. To z takich pokładów wydobywa się klejnot sztuki”.
W rozmowach kuluarowych wspominano artystę z czasów szkolnych, gdy jako jedyny w klasie wyróżniał się oryginalnością plastycznych pomysłów, a pan Antoni, ojciec Grzegorza, wyznał, że syn w dzieciństwie – jako kilkuletni zaledwie chłopiec - podglądał sąsiadki szykujące przysłowiowe strachy na wróble, zabierał część przeznaczanych na te strachy szmatek i potajemnie malował na „płótnach z odzysku” swoje własne wizje.
Grzegorz Tomkowicz (ur. w 1972 r. w Krośnie) należy do grona najciekawszych artystów swego pokolenia. Ukończył Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Miejscu Piastowym, następnie Wydział Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Rzeźbi, maluje, rysuje, projektuje. Jest nauczycielem w Liceum Plastycznym w Krośnie, uczy także w Zespole Szkół w Turzym Polu. Prowadzi własną pracownię artystyczną, gdzie realizuje zamówienia, w tym: rzeźby sakralne w drewnie i w kamieniu, tablice pamiątkowe i statuetki, elementy dekoracyjne. Uczestniczy w życiu kulturalnym.
W 1991 r. był stypendystą Krajowego Funduszu na Rzecz Dzieci w Warszawie, w 2000 r. uzyskał stypendium Fundacji Janineum w Wiedniu. Brał udział w wystawach indywidualnych i zbiorowych w kraju i za granicą. Otrzymał szereg prestiżowych nagród artystycznych, w tym w konkursie „Obraz - grafika - rysunek - rzeźba roku 1997 i 1998” (BWA Rzeszów); dwukrotnie w Biennale Plastyki Krośnieńskiej (BWA Krosno). Jego prace zdobią galerie w kraju i za granicą, są bardzo chętnie nabywane przez kolekcjonerów i miłośników sztuki.
Jan Tulik